sobota, 1 sierpnia 2009

PUBLIC ENEMIES


Do kina szedłem nastawiony na dobry film gangsterski, jakiego już dawno mi brakowało.

Początkowo brakowało mi klimatu, który psuła między innymi muzyka niedopasowana do epoki. Po jakimś czasie udało się naprawić to niedociągnięcie, jednak niesmak pozostał już do końca. Zgodzę się z recenzją, że niektóre sceny strzelanin wyglądają po prostu brzydko dzięki kręceniu "z ręki".
Za to wielkie gratulacje dla reżysera za umiejętne pokazanie scen ucieczek z więzienia. Doskonałe pomysły. Najlepsza scena filmu wg mnie: oczekiwania na zmianę świateł, gdy Dillinger ucieka z więzienia. Brakuje więcej tak emocjonujących ujęć.
Jeśli człowiek nie zna historii Dillingera, to film trzyma jeszcze bardziej w napięciu, bo praktycznie może się on skończyć w dowolnej chwili.
Zaś co do odtwórcy głównej roli - Johnny Depp spisał się doskonale jako aktor, co jest standardem w jego wykonaniu. Jednak nikt z ekipy nawet nie silił się o upodobnienie go do prawdziwego Dillingera. Z kolei Stephen Graham doskonale został dopasowany do oryginału. Normalnie klon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz