wtorek, 28 lipca 2009

Przygoda przed kinem



Po drodze do kina minęliśmy żula, który, śmierdząc okropnie, zataczał się, idąc jak za wężem. Niby żadna nowość, jednak moją uwagę przykuła jego koszulka z wielkim napisem FEMALE BODY INSPECTOR.
Powodzenia, stary :P

Dwa lata bez kontaktu... nigdy więcej.

Po dwóch latach braku kontaktu i ogólnie nieciekawej sytuacji, ponowinie spotkałem się z przyjaciółką. Bałem się, że nie będzie chciała na mnie patrzeć po tym, jaki świński numer jej wykręciłem, ale na szczęście się myliłem. Wyjaśniliśmy sobie kilka spraw i, mam nadzieję, już nigdy nie będzie między nami źle. Jeszcze raz przepraszam za to co się wydarzyło i zrobię wszystko, żeby już było jak najlepiej - tak jak dawniej.

piątek, 24 lipca 2009

Koniec urlopu :(

Dwa tygodnie nad morzem, przy pogodzie w kratkę minęły. Było świetnie, co jest zasługą mojej Oliwki. Dzięki , bejbe, za odpoczynek, głupawkę i za to, że jesteś.

Po urlopie... robota. Znów klnę na tych debili z "góry" codziennie :P

A dziś wypad na weekend nad jeziorko z grillem i piwkiem. Ostatnie dni czilałtu.

Wypad do Warszawy - day 4

KONCERT DIR EN GREY!!!

Na to czekałem od dwóch lat. W międzyczasie chłopaki wydali doskonały UROBOROS, który przyćmił i zdetronizował konkurencję pod każdym względem. Dir en grey to dziwny zespół - od 12 lat trzymają najwyższą formę, nigdy nie słabnąc. Z kolei na koncertach są jeszcze lepsi. O co chodzi? :P

Koncert zmiażdżył cyce, nie ma co się tu rozwodzić.

Dokładne sprawozdanie z koncertu pojawi się wkrótce na FCP.

Jako bonus, wrzucam kilka fotopamiątek Degowej ekipy i kilku zdobyczy:

sobota, 4 lipca 2009

Wypad do Warszawy - day 3

Darmowy koncert Ra:IN dzisiaj! Ale do tego czasu jeszcze trzeba dzień przeżyć.
Wypad na miasto z Riyą, zakończony zakończony 2 bronkami w knajpie + 3 w domu na głowę. Awesome! No i do tego bardzo przyjemnie było.
My tu gadu gadu, a trzeba po Oliwkę na dworzec skoczyć i na koncert.
Tak też zrobiliśmy. Chwila moment i już byliśmy w Hydrozagadce.
Sala pęka w szwach od ludzi. Ciężko było ze znalezieniem miejsca, ale jakoś daliśmy radę. Gdy tylko Ra:IN wyszedł na scenę, poleciałem dołączyć do publiczności. Zupełnie inne utwory, zagrane z większym luzem. Najbardziej mi się spodobało, że Michiaki uszanował moją prośbę. Dzień wcześniej zapytałem go, czy na koncercie mogą zagrać "Thrillin' high". Odpowiedział, że spoko. Jednak wiadomo jak to zazwyczaj bywa. A tu niespodzianka. Właśnie zagali ten utwór. I wyszedł im mistrzowsko. Dzięki, chłopie ;]
Po koncercie spotkałem Inkę, która niestety musiała się zaraz zwijać. Ale umówiliśmy się na spotkanie przed koncertem Dir en grey, który miał się odbyć nazajutrz.


To be continued...

środa, 1 lipca 2009

Wypad do Warszawy - day 2

Poniedziałek, 22.06.2009. dzień wywiadu z Ra:IN.

Pobudka po koncercie lekko bolesna, w końcu kark też miewa obolałe mięśnie. Ale źle nie jest. Damy radę. Wypad do kerfura po zakupy z Fuzz, śniadanko, kawka i odżywamy.
Do śniadanka wypadało obejrzeć coś odstresowującego - dwa odcinki "House M.D." w sam raz.
Około południa ugadałem się z neme na zwiedzanie starówki... Każde normalne miasto ma starówkę w centrum... ale nie Warszawa. Krawaciarze muszą mieć wszystko inaczej. Chwila poszukiwań po rozkopanej stolicy i jesteśmy. Kolejna kawka, w Cofee Heaven tym razem, chwila łażenia po stołecznej starówie i trzeba się zbierać do sklepu po prezent dla zespołu.

Mój wybór padł na tradycyjny polski napój orzeźwiający - Żubrówkę. Zależało mi na dwóch szczegółach. Ma być litrówka i ma mieć żubranko. Warunek pierwszy spełniony. Żubranko jest dodawane tylko do butelek 0,7l. No cóż, na wojnie jak na wojnie. W sklepie zdjąłem żubranko z mniejszej butelki i ubrałem w nie większą. Przy kasie okazało się, że ekpedientka skasowała po żubranku za 0,7l zamiast litrówkę. Nie będę się kłócić, kiedy mogę zaoszczędzić. Tym cudownym sposobem, po części mimochodem, okradłem kerfura na jakieś 12zł. Shit happens.

Znowu Hydrozagadka. Chwila oczekiwań na autobus zespołu i na Jade, która jechała prosto z pracy. Ra:IN także się spóźnili, ale dotarli. DIE przyjechał pierwszy taksówką, ponieważ był na zakupach. Kupił sobie nowy keyboard w stolycy. Stary został uszkodzony poprzedniego wieczora.
Wywiad rozpoczęła dziewczyna wysłana z ramienia JaME, poźniej weszliśmy my. Chłopaki z Ra:IN ucieszyli się na prezent, polewając sobie od razu. Ponoć gorzała im smakowała, choć flaszkę kończyli następnego dnia.
Początkowo się stresowałem; mój pierwszy wywiad na żywo, a do tego od razu z grubej rury. Przecież Pata to nie byle pionek, tylko żywa legenda muzyki. Na szczęście członkowie zespołu okazali się bardzo równymi gośćmi i odpowiadali na wszystkie zadawane przez nas pytania bez udziwnień. Kilka odpowiedzi mnie zaskoczyło. Całość wywiadu wkrótce na FCP.
Wkrótce po wywiadzie przyszła pora na podpisywanie stafu przez kapelę.


Po wyjściu z Hydro, pojechałem z Jade do knajpy opić wywiad. Niedługo później dołączył do nas Silent. I tak wspólnie, kameralnie i w miłym gronie zleciał nam wieczór na rozmowach przy piwku.




To be continued